Kilka dni temu zmarł Marian Kociniak. Aktor. Od kilkudziesięciu lat był jednym z najbardziej popularnych artystów komediowych teatru, telewizji i filmu. Ale grywał też role poważne i w tej kategorii także błyszczał talentem. Czterdzieści pięć lat temu miałem okazję poznać go osobiście. Można powiedzieć, że prawie cały letni miesiąc spędziliśmy wspólnie na plaży w Łazach. Chciałbym zatem napisać kilka słów o zmarłym mistrzu. Wprawdzie byliśmy przed wieloma laty na ty, ale ponieważ od bardzo dawna nie miałem okazji odnowić tej starej znajomości, nie ośmielę się dzisiaj pisać o mistrzu po imieniu.

I znów ktoś odszedł

Poznaliśmy się w roku 1971. Byłem wtedy związany z Państwową Wyższą Szkołą Teatralną w Warszawie. Współuczestniczyłem w niektórych studenckich zajęciach, trochę na zasadzie wolnego słuchacza. Przed rozpoczęciem wakacji 1971 zgłosiła się do szkoły asystentka filmowego reżysera Jerzego Ziarnika z atrakcyjną propozycją. Właśnie rozpoczynano zdjęcia do komediowego filmu „Niebieskie jak Morze Czarne”. Film opowiadał o młodzieżowej grupie, spędzającej wakacje na obozie w Bułgarii. Nad Morzem Czarnym. Bułgarską plażę postanowiono zastąpić bałtyckim wybrzeżem w Łazach. Potrzebowano jeszcze tylko sporej grupki młodych statystów, jako obozowiczów. Reżyser zaproponował, żeby była to grupa studentów z PWST. Wytypowano taką gromadkę i ja znalazłem się pośród innych, późniejszych gwiazd teatru. Stanowiliśmy na planie filmowym stałą asystę prawdziwych, zawodowych aktorów. Także po zakończeniu zdjęć spędzaliśmy czas wspólnie, razem jadając posiłki i pijąc piwo. Były to piękne wakacje. Nie dość, że mieszkanie i jedzenie mieliśmy na koszt filmu, to jeszcze płacono nam, młodym, dzienną stawkę statysty. O ile pamiętam wcale przyzwoitą.

Obsadę aktorską filmu stanowiły gwiazdy z najwyższej półki. Wymienię choćby tylko Wacława Kowalskiego i Władysława Hańczę (Pawlak i Kargul z „Samych Swoich”), Andrzej Szczepkowskiego (ojciec Joanny Szczepkowskiej), Józefa Nowaka („Wiosna Panie Sierżancie”), czy Zdzicha Maklakiewicza, z którym wówczas zaprzyjaźniłem się i nasza znajomość trwała aż do jego śmierci. Pośród tych gwiazd słynny Marian Kociniak. Wówczas aktor 35-letni, ale już doskonale znany wszystkim Polakom z roli Franka Dolasa w filmie „Jak rozpętałem II wojnę światową”.

Od kilku dni, w telewizji, pokazywany jest fragment owego filmu, upamiętniający rolę Kociniaka.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.