Mecz Arki Gdynia z Jagiellonią Białystok stał się pretekstem fantastycznej, jednodniowej wyprawy na Wybrzeże.

W żeglarskiej stolicy Polski nastąpiło miłe spotkanie z mieszkającymi tam, a wywodzącymi się ze Szczytna przyjaciółmi. Plan wyprawy był prosty – Gdynia w „pigułce” dla wszystkich. Potem panowie na mecz, a na plażę panie. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od spaceru po Skwerze Kościuszki i podziwianiu niezwykle ciekawych jednostek pływających. Fotografowaliśmy się na tle słynnych żaglowców takich jak Dar Pomorza i Dar Młodzieży. Następnie przeszliśmy pod kolejkę linową, która wywiozła nas na szczyt Kamiennej Góry. Z tarasu widokowego roztaczał się zapierający dech w piersiach widok na Zatokę Gdańską i port jachtowy. Staliśmy tam pod wielkim, charakterystycznym krzyżem widocznym z wielu miejsc Gdyni,a także z płynących po zatoce statków. W odpowiednim czasie zeszliśmy nad bulwar i doszliśmy w okolice plaży, gdzie nastąpiło rozstanie, panowie na mecz, panie na spacer. Oczywiście tylko jedna osoba miałam odwagę, by zdjąć buty i maszerować w siną dal wśród szumiących fal. Była to fantastyczna i niezapomniana wyprawa, bo każdy z nas znalazł coś dla siebie, a i my znów odnaleźliśmy siebie. Powrót do Szczytna nie dłużył się,panowie opowiadali o fantastycznym meczu, w którym Arka pokonała Jagiellonię 4 : 1 w 13 kolejce Ekstraklasy. Chwalili super doping, chociażby wzruszający moment, gdy cały stadion na słowa: „więc chodź pomaluj mój świat” odpowiadał zgodnymi i pełnymi wiary słowami: „ na żółto i na niebiesko” (barwy Arki). Panie zaś cieszyły z aktywnego wypadu i deklarowały, że może znów wybiorą się z panami nad morze,bo autentycznie gdy wspaniałych przyjaciół się ma, to wszystko żółto-niebieskie barwy ma. Dziękujemy tym, którzy nas gościli oraz tym, którzy taką wyprawę wymyślili.

Grażyna Saj-Klocek

A może nad morze?